Amerykańskie Archiwa Narodowe – składnica ważnych rządowych dokumentów, w tym także Konstytucji Stanów Zjednoczonych – zgubiły komputerowy twardy dysk zawierający sporą ilość danych administracji byłego prezydenta Clintona. Znajdowały się tam między innymi nazwiska, numery telefonów oraz numery ubezpieczenia socjalnego pracowników Białego Domu oraz gości.
Przedstawiciele Archiwów przyznają, że nie wiedzą, ile tajnych danych znajdowało się na zagubionym twardym dysku. Poinformowano jedynie, że zawierał on "ponad 10 tysięcy numerów ubezpieczenia społecznego, łącznie z tym należącym do córki wiceprezydenta Ala Gore’a". Dysk zawierał także procedury działania służb Secret Service i Białego Domu.

Zgubiony dysk po raz ostatni widziano w kompleksie archiwalnych budynków College Park w stanie Maryland w okresie pomiędzy październikiem zeszłego roku, a pierwszym tygodniem lutego 2009 roku. O tym, że dane zaginęły pracownicy dowiedzieli się pod koniec marca i rozpoczęli poszukiwanie niedużego, ważącego niewiele ponad kilogram urządzenia. Jak powiedzieli przedstawiciele instytucji, kiedy okazało się, że dysku nie udało się znaleźć, biuro inspektora generalnego rozpoczęło dochodzenie w tej sprawie.

Wczoraj władze Archiwów Narodowych ogłosiły nagrodę w wysokości 50 tysięcy dolarów za informacje, które pomogą doprowadzić do odzyskania zguby.

Jednocześnie przedstawiciele instytucji zapewnili, że na twardym dysku nie ma tajnych informacji o wadze państwowej. Są natomiast "informacje umożliwiające identyfikację różnych osób", a Archiwa podchodzą do tej sprawy bardzo poważnie.

Przedstawiciel Izby Reprezentantów Darrel Issa, Republikanin z Kalifornii, którego zespół otrzymał informacje na ten temat, powiedział, że jeszcze dzisiaj odbędzie się przesłuchanie w tej sprawie w niższej izbie Kongresu Stanów Zjednoczonych.

- Jeśli oni (zespół Archiwów Narodowych - red.) nie są w stanie właściwie przechowywać twardego dysku, musimy zadać sobie pytanie, czy w sposób właściwy potrafią obchodzić się z najbardziej tajnymi materiałami – stwierdził Issa.

Wczoraj przedstawiciele Archiwów Narodowych podali następujący przebieg wydarzeń:

W październiku zeszłego roku twardy dysk został przeniesiony z "bezpiecznego" magazynu do pomieszczenia, w którym przeprowadzono rutynowe kopiowanie, aby upewnić się, że nie dojdzie do utraty danych. W zeszłym roku jednak prace wstrzymano, ponieważ archiwiści "chcieli zbadać wykorzystywanie automatycznych narzędzi, aby stworzyć raporty z inspekcji".

Pracownicy zostali przeniesieni do innych projektów do czasu, kiedy w połowie marca uzyskano pożądane efekty – właśnie wtedy ustalono, że twardy dysk zaginął.

Urządzenie jest dyskiem zewnętrznym o wymiarach około 16cm x 5cm x 13cm. Dane zawierały informacje z Biura Wykonawczego Administracji Prezydenta Clintona. Jak podali przedstawiciele Archiwów, oryginalne dane nie zostały utracone, a instytucja ma kopię zapasową zagubionego dysku, co pozwoli ustalić, jakie dokładnie informacje znajdowały się na urządzeniu.

Biuro inspektora generalnego poinformowało na razie, że co najmniej sto osób miało dostęp do miejsca, w którym bez zabezpieczenia pozostawiono dysk, a poza tym pojawiały się tam jeszcze między innymi osoby zaproszone gościnnie oraz dozorcy.

Pracownicy Archiwów Narodowych mówią, że przeglądają dane znajdujące się na kopii zagubionego twardego dysku oraz tworzą listę osób, których dane mogły zostać ujawnione. Później powiadomią osoby indywidualne o możliwym naruszeniu przepisów i zapewnią im trwający rok monitoring danych.

"Ponieważ na dysku znajdowała się ogromna ilość danych, nie wiemy na razie prywatność ilu osób została naruszona" – poinformowano w specjalnym oświadczeniu. "Wraz z identyfikacją osób, będą one informowane" - dodano.

Przedstawiciele Archiwów zapowiedzieli też, że zostały podjęte pewne działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa, zakładające zarówno dodatkowe kontrole danych oraz sposób obchodzenia się z danymi osobistymi.